Ip Man – Legedna Wing Chun

Bak mei (biała brew) – mistrz kung fu Leung Sheung z dumą zademonstrował swojej klasie kolejną technikę samoobrony: kopnięcie boczne, chwyt, uderzenie. Leung Sheung wykonywał ruchy z taką płynnością i precyzją, jakiej można by oczekiwać od 20-letniego weterana sztuk walki. Następnie uczniowie naśladowali perfekcję jego formy. Z tyłu sali stary człowiek szybko odwrócił głowę i ugryzł się w język, przełykając śmiech.

Kopnięcie z boku! Chwyt! Punch!!! Starzec oparł się o ścianę dla wsparcia. Teraz jego ciało drżało, gdy z trudem ukrywał rozbawienie. Nagle jego wysiłki zawiodły, a ciche chichoty przerodziły się w głośne ryki śmiechu.

Leung Sheung przerwał swoje zajęcia, jego twarz była czerwona ze złości. „Hej, staruszku!” pstryknął. „Z czego się śmiejesz?”

„Och, z niczego,” odpowiedział. „Proszę kontynuować. Postaram się nie przeszkadzać ci dalej”.

Leung Sheung wziął głęboki oddech i pacnął po pokoju. Wciąż był wściekły. „Słuchaj, staruszku, kilka miesięcy temu znaleźliśmy Cię mieszkającego na śmietnikach w Macao,” powiedział. „Sprowadziliśmy cię tutaj, do Union Hall. Daliśmy ci miejsce do spania i jedzenie. Przynajmniej mógłbyś okazać trochę szacunku, kiedy uczę.”

Stary człowiek nadstawił ucho. Czy usłyszał, że mężczyzna powiedział „szacunek”?

„Więc przynajmniej mógłbyś okazać trochę szacunku sztuce, której nauczasz,” odparł starzec. „Jedyne co robisz, to każesz swoim uczniom uderzać powietrze.” Szybko przeszedł przez technikę Leung Sheunga: kopnięcie w bok, chwyt, uderzenie. „Ale powietrze nie odpowiada. Co się stanie, gdy staniesz przed przeciwnikiem, który to zrobi?”.

Starzec potrząsnął głową. „Jeśli masz zamiar ćwiczyć kung fu,” powiedział, „powinieneś to robić poważnie – albo wcale!”.

„Słuchaj, staruszku,” krzyknął mistrz Leung Sheung, „jeśli uważasz, że coś wiesz, dlaczego nie podejdziesz tu i nie nauczysz mnie?”.

Z tym wyzwaniem od Leung Sheung tego dnia w 1952 roku, Yip Man oficjalnie otworzył drzwi do swojej 20-letniej kariery jako instruktor sztuk walki i patriarcha wing chun. Mając jedyne tylko 5 stóp wzrostu i ważąc 120 funtów, Yip Man przystąpił do rzucania 6-stopowym, 200-funtowym mistrzem bak mei po pokoju prawie bez wysiłku. Bez względu na to, jak Leung Sheung atakował, zawsze był ostrożnie osadzany na podłodze.

studenci ip mana
Studenci sztuk walki – po prawej od Ip Mana mistrz Leung Sheung

Kiedy wszystko zostało powiedziane i zrobione, Leung Sheung oddał swoją klasę kung fu w sali Związku Pracowników Restauracji w ręce Yip Mana i stał się jego pierwszym uczniem.

Przeszłość Ip Mana

Yip Man nie przyjął z radością swojej nowej roli w życiu. Przed II wojną światową był członkiem zamożnej rodziny kupieckiej w południowochińskim mieście Fatshan, w prowincji Kwangtung. Posiadał duży dworek, dobrze prosperującą firmę i gospodarstwo rolne, a wraz z żoną i rodziną cieszył się względnym spokojem.

W latach 1937-1941 Yip Man służył w armii podczas dzielnych starań Chin o odparcie japońskiej inwazji. W latach japońskiej okupacji wrócił do rodziny w Fatshan. Czasy były ciężkie. Jego gospodarstwo zostało zrujnowane, a żona zachorowała.

Koniec wojny przyniósł niewielką poprawę. Chiny musiały odbudować swoje zniszczone miasta i miasteczka, ale zamiast tego znalazły się w ogniu wojny domowej. Nacjonalistyczny rząd chiński zatrudnił Yip Mana na stanowisku kapitana patroli policyjnych w okręgu Namhoi. Chociaż nominacja rządowa pomogła w poprawie warunków życia w zagrodzie Yip Mana, nie przyszła na czas, aby zapobiec śmierci żony Yip Mana z powodu przedłużającej się choroby.

Po triumfie komunistów w 1949 roku, Yip Man zostawił swoich dwóch dorosłych synów w Fatshan i uciekł do Hong Kongu. Gdyby pozostał, jego pozycja jako kapitana policji oznaczałaby niemal pewną śmierć z rąk komunistów. Tak więc w wieku 51 lat Yip Man został zmuszony do rozpoczęcia zupełnie nowego życia od podstaw.

Wspomnienia jednego z uczniów:

„Kiedy komuniści przejęli władzę, stracił wszystkie swoje główne aktywa materialne” – wyjaśnia William Cheung, jeden z najstarszych uczniów Yip Mana. „Ale nadal miał wszystko, co mógł mieć przy sobie: pieniądze, sztabki złota itp. Fatshan było bardzo małym miastem w porównaniu z Hongkongiem i Makau. W mieście było wielu sprytnych operatorów. Więc natychmiast stracił część swoich pieniędzy przez ludzi, którzy go oszukiwali.

„Potem dopadł go ból serca związany z utratą domu i żony oraz rozłąką z rodziną. Stał się rozczarowany i być może zaczął użalać się nad sobą. Wkrótce chiński szlachcic został pozbawiony środków do życia. „Wtedy Leung Sheung i kapelusznik zwany Cheng Kao znaleźli go błąkającego się przy molo w Makau. Wydawało się, że jest bezdomny. Nie wiedzieli, że jest mistrzem sztuk walki. Oni po prostu byli mili. Pomogliby każdemu, komu mogliby. Zabrali go więc z powrotem do siedziby Związku Pracowników Restauracji. Pozwolili mu tam zostać. Kiedy Yip Man zaczął nauczać w Związku Restauratorów, najpierw uczył Leung Sheung, Lok Yiu i Cheng Kao. Potem było jeszcze kilku innych, jak Tsui Sung Ting. Oczywiście Leung Sheung, będąc mistrzem kung fu już przed studiowaniem wing chun, robił postępy znacznie szybciej niż reszta. „Kilka miesięcy później, pojawiła się reszta z nas”

Yip Man szybko okazał się najbardziej niezwykłym instruktorem. William Cheung wspomina, że podczas siedmiu lat, które spędził ze swoim nauczycielem, ani razu nie widział, by Yip Man faktycznie prowadził zajęcia z wing chun. Yip Man był zwykle obecny z tyłu sali, nadzorował asystentów i poprawiał swoich ulubionych uczniów, ale faktyczne zadania instruktorskie pozostawiał Leung Sheungowi, Lok Yiu, Tsui Sung Tingowi, Wong Shun Leungowi i Williamowi Cheungowi.

„Nigdy sam nie prowadził zajęć” – mówi William Cheung. „No, tylko w niektórych sytuacjach (…) z dużymi klientami, takimi, którzy mogli bardzo dużo zapłacić za prywatną sesję. W takich sytuacjach często zabierał mnie ze sobą. Wtedy, przypuszczając, że będzie uczył techniki z drewnianym manekinem, pokazywał ją raz. Po tym, pomagałbym tej osobie”. Regularne zajęcia Yip Mana generalnie składały się z praktyki form, ćwiczeń chi sao (chwytania rąk), technik drewnianych manekinów i wolnych sparingów. Nie było ustalonego schematu sesji. Każdy z asystentów instruktora mógł korzystać z pewnej osobistej swobody.

W rzadkich przypadkach wielki mistrz mógł dotknąć ręki jednego ze swoich ulubionych uczniów podczas ćwiczeń chi sao. Ale te okazje trwały tylko przez kilka sekund. Yip Man obawiał się, że wykonując chi sao z juniorem, jego własna technika ulegnie pogorszeniu. Musiałby zwolnić, aby móc się dla nich otworzyć.

Yip Man miał łagodny styl przekazu i uczył bardziej przez przykład i sugestię niż przez słowo mówione. Namawiał swoich uczniów, aby nie znęcali się nad ludźmi ani nie zachowywali się w sposób niegrzeczny czy arogancki. Starał się też powstrzymać ich od walki w ulicznych gangach Hongkongu, choć zachęcał do zorganizowanej rywalizacji.

Wspomnienia Bruce’a Lee

W książce Bruce Lee: The Man Only I Knew (Warner Books, 1975), Linda Lee Cadwell cytuje esej napisany przez jej męża, Bruce’a Lee, na zajęciach z języka angielskiego w 1961 roku. Esej wyraźnie ilustruje subtelną taktykę, jaką Yip Man zastosowałby, aby wpłynąć na swoich uczniów:

Bruce Lee: The Man Only I Knew (Warner Books, 1975)

„Po czterech latach ciężkiego treningu w sztuce gung fu (kung fu), zacząłem rozumieć i odczuwać zasadę łagodności – sztukę neutralizowania skutków wysiłku przeciwnika i minimalizowania wydatkowania swojej energii. Wszystko to należy robić w spokoju i bez dążenia.

Brzmiało to prosto, ale w praktyce okazało się trudne. W momencie, gdy angażowałem się w walkę z przeciwnikiem, mój umysł był całkowicie rozregulowany i niestabilny. Szczególnie po serii wymian ciosów i kopnięć, cała moja teoria łagodności zniknęła. Pozostała mi tylko myśl, że w jakiś sposób lub inny muszę go pokonać i wygrać.

„Mój instruktor, profesor Yip Man, szef szkoły wing chun, podchodził do mnie i mówił: 'Zrelaksuj się i uspokój swój umysł. Zapomnij o sobie i podążaj za ruchami przeciwnika. Pozwól swojemu umysłowi, podstawowej rzeczywistości, wykonać kontr ruch bez żadnych przeszkadzających rozważań. Przede wszystkim naucz się sztuki oderwania od rzeczywistości’.

„To było to! Muszę się zrelaksować. Jednak właśnie tutaj zrobiłem już coś sprzecznego, wbrew mojej woli. Kiedy powiedziałem, że muszę się zrelaksować, żądanie wysiłku w 'muszę’ było już niespójne z brakiem wysiłku w 'zrelaksować się’. Kiedy moja ostra samoświadomość urosła do tego, co psychologowie nazywają typem „podwójnie ślepym”, mój instruktor znów podchodził do mnie i mówił: „Zachowaj siebie, podążając za naturalnymi zakrętami rzeczy i nie przeszkadzaj. Pamiętaj, żeby nigdy nie występować przeciwko naturze; nigdy nie bądź w opozycji frontowej do jakiegokolwiek problemu, ale kontroluj go, kołysząc się z nim. Nie ćwicz w tym tygodniu. Idź do domu i pomyśl o tym”.

„W następnym tygodniu zostałem w domu. Po spędzeniu wielu godzin na medytacji i praktyce, poddałem się i poszedłem samotnie żeglować dżonką. Na morzu pomyślałem o wszystkich moich przeszłych treningach, wściekłem się na siebie i uderzyłem w wodę. Właśnie wtedy, w tym momencie, nagle uderzyła mnie pewna myśl: Czy ta woda, bardzo podstawowa rzecz, nie była esencją gung fu? Czy ta zwykła woda nie zobrazowała mi zasady gung fu? Uderzyłem ją przed chwilą, ale nie doznała bólu. Znów dźgnąłem z całej siły, ale nie został zraniony. Potem próbowałem chwycić ją w garść, ale to było niemożliwe. Ta woda, najbardziej miękka substancja na świecie, mogła zmieścić się w każdym pojemniku. Choć wydawała się słaba, mogła przeniknąć przez najtwardszą substancję świata. To było to! Chciałem być jak natura wody”.

Choć Bruce Lee dodał nieco własnego geniuszu do wydarzeń, które zrelacjonował w tym eseju, to jednak wskazuje on na intelektualne, jak i techniczne wyżyny, którymi Yip Man inspirował swoich uczniów. Jednocześnie jednak, arcymistrz wing chun miał również skłonności do zabawy. Uwielbiał praktyczne żarty Bruce’a Lee – co było zapewne trudne do wykonania, gdy ten pojawiał się na zajęciach ze swędzącym proszkiem, wibratorami do uścisku dłoni i aparatami do robienia zdjęć w wodzie.

„Yip Man miał świetne poczucie humoru” – mówi William Cheung. „Lubił nadawać swoim uczniom przezwiska, a wymyślanie ich zajmowało mu dużo czasu. Na przykład Wong Shun Leung był nazywany 'Wong Ching Leung’, co oznacza, że jest jak byk. Ja byłem nazywany 'Big Husky Boy’. A Bruce miał przydomek 'Upstart'”.

ip man trenuje z brucem lee
Ip Man i Bruce Lee podczas treningu

Dwa lata po tym, jak Yip Man rozpoczął nauczanie w sali Związku Pracowników Restauracji, został poproszony o odejście. Jego zajęcia stały się tak duże i obejmowały tak wielu członków spoza związku, że sala stała się właściwie szkołą kung fu. Yip Man i jego zwolennicy otworzyli pierwszą komercyjną szkołę wing chun na ulicy Lei Dat w dzielnicy Yaumatei w Kowloon.

Chociaż Yip Man był teraz samowystarczalnym członkiem społeczeństwa z rozwijającym się biznesem, jego życie nadal nie było szczęśliwe.

Wspomnienia Williama Cheung’a

„Ożenił się ponownie w 1954 roku”, mówi William Cheung. „On miał około 56 lat, a ona około 40. Poznał ją w restauracji, jak sądzę. W każdym razie, niektórzy uważali, że nie miała zbyt czystej przeszłości. Wszyscy jego uczniowie jakby patrzyli na nią z góry, a to sprawiło, że Yip Man bardzo się zdenerwował.

„Ludzie nie zdają sobie sprawy, że życie się zmienia. Porusza się w cyklach. Czasami postępuje, czasami przekracza. Są więc chwile, że trzeba zapomnieć o przeszłości”. Studenci byli bardzo wąsko myślący. Po prostu nie okazywali żadnego szacunku swojemu mistrzowi. Zwracali się do niego nawet 'staruszku’ czasami w bardzo lekceważący sposób. „To był jeden z powodów, dla których Yip Man nigdy nie prowadził zajęć osobiście. I nie uważam, że nie ucząc, robił źle. Dopiero po sławie Bruce’a Lee zdali sobie sprawę, że mistrz był tak wielki i że styl był tak wielki, ponieważ zobaczyli, że mógł on wytrenować takich praktyków jak Bruce.”

Według Williama Cheunga, trudności Yip Mana z uczniami były dodatkowo pogłębione przez jego ciągłe zażywanie narkotyków. Czasami czynsz za szkołę nie był płacony. Do 1956 roku Yip Man został wyeksmitowany ze swojej pierwszej szkoły w Yaumatei.

Klan wing chun przeniósł się wtedy do mieszkania na teren wspieranego przez rząd osiedla, gdzie Yip Man mieszkał i nauczał. Jego uczniowie utworzyli komitet, który zbierał czesne za szkołę, płacił czynsz i zostawiał Yip Manowi dodatek na życie.

William Cheung wspomina, że w tym okresie jego mistrz musiał czasami walczyć o przetrwanie – dosłownie. „W czasie, gdy przeprowadziliśmy się do domu rządowego, było ograniczenie dotyczące wody” – mówi.

Wspomnienia Williama Cheung’a

„Włączali wodę tylko raz na cztery dni, na cztery godziny” – wspomina William Cheung – „więc trzeba było zbierać wodę do wiader, aby przechowywać ją do czasu, aż miną kolejne cztery dni”. „Zazwyczaj wykonywałem wszystkie obowiązki i organizację wokół mieszkania, ale tego ranka byłem na targu i mój Mistrz chciał zdobyć wodę. Teraz wszyscy lokatorzy musieli czerpać wodę z tego samego rządowego kranu.

„Miejscowi gangsterzy złapali się za ten kran i pobierali od wszystkich 50 centów za wiadro. „Cóż, ponieważ było to tak wcześnie rano, Yip Man nie miał humoru, aby kłócić się z tymi postaciami, więc rzucił im wyzwanie. „Właśnie wróciłem do mieszkania, kiedy usłyszałem zamieszanie. Mogłem zobaczyć, co się dzieje i zacząłem biec w jego kierunku. Yip Man walczył z co najmniej sześcioma lub siedmioma.

Wszyscy bandyci mieli kije do przenoszenia wiader. Prawdopodobnie używali ich do grożenia ludziom. Yip Man zabrał im jeden z kijów, po czym w ciągu kilku sekund zbił ich wszystkich. Kiedy tam dotarłem, wszyscy ciągnęli swoje kije, trzymając się za głowy i uciekając. „Od tego momentu każdego ranka – nie tylko co cztery dni, ale każdego ranka – do mieszkania dostarczano dwa wiadra wody”.

W miarę upływu lat, reputacja Yip Mana jako instruktora rosła i w końcu mógł sobie pozwolić na lepsze zakwaterowanie. W rzeczywistości, w 1964 roku był w stanie sprowadzić swoich dwóch synów i ich rodziny z Chin kontynentalnych. Trzy lata później, częściowo dzięki dobrobytowi, jaki przyniosła mu sława Bruce’a Lee „The Green Hornet”, Yip Man dokonał ostatecznej przeprowadzki do dużej, dobrze wyposażonej sali gimnastycznej.

yi man
Mistrz Yip Man

Dziś dziedzictwo sztuk walki Yip Mana jest owiane tajemnicą. Wielu instruktorów wing chun twierdzi, że są jego prywatnymi uczniami lub osobistymi spadkobiercami jakiegoś tajnego zestawu technik wing chun. Jednakże, jak potwierdza William Cheung, „Prawdopodobnie mniej niż sześć osób w całym klanie wing chun było osobiście nauczanych, lub nawet częściowo nauczanych, przez Yip Mana. Yip Man musiał nauczyć pierwszych dwóch, aby ci pierwsi mogli nauczyć następnych sześciu”.

Wspomnienia Williama Cheung’a

„Yip Man był tak inteligentny w sztukach walki, że nie mógł znieść wolno uczącego się ucznia” – mówi William Cheung. „Był bardzo niecierpliwy w stosunku do niepojętnych uczniów. Nie mógł więc znieść uczenia więcej niż kilku. Ponadto należał do starej tradycji, na którą wpływ miała rebelia bokserów, która uważała, że sztuki walki nie powinny być przekazywane ludziom Zachodu. Uważał nawet, że wing chun powinien być tylko sztuką domową.

„Yip Man był dobrze wykształconym człowiekiem, który nigdy nie chciał uczyć kung fu. Jego największymi miłościami było oglądanie piłki nożnej i chodzenie do chińskiej opery. Jego najsilniejszą nienawiścią była ignorancja. Dlatego nie lubił wielu mistrzów walki. Był człowiekiem doskonałości. Uważał, że nie ma półśrodków. „Dlatego wielu ludzi go nie rozumiało.”

W maju 1970 roku Yip Man na stałe zamknął drzwi do swojej kariery jako instruktora sztuk walki. Zmarł na nowotwór gardła 2 grudnia 1972 roku. Miał 79 lat.